poniedziałek, 1 czerwca 2009

"Samurai II: Duel at Ichijoji Temple" ("Zoku Miyamoto Musashi: Ichijôji no kettô" Japonia 1955, reż Hiroshi Inagaki)



Ciąg dalszy nastąpił całkiem szybko - nie chciałem oglądać nic innego. Druga cześć historii przygód samuraja Musashi Miyamoto zdecydowanie wygrywa. Owszem, nadal nie do końca rozumiem pań, które się wszystkie w nim szalenie kochają ale trzeba powiedzieć że tego na co narzekałem przy poprzedniej części tu nie ma wcale: "Pojedynek w Świątyni Ichijoji" to elegancka historia, która się zaczyna rozwija i kończy. Musashi jest już prawdziwym samurajem i stawia czoła uczniom szkoły miecza (w zasadzie to wszystkim uczniom, świetna jest walka na ryżowisku pod koniec filmu - ich osiemdziesięciu a on sam) i jej głównemu mistrzowi. Oczywiście życie nie jest takie proste na jakie wygląda, pułapka czyha jedna za drugą a na zakończenie od wyniku pojedynku dużo ważniejsza okazuje się nauka jaką z niego wynosi główny bohater. Bardzo fajne. Tym razem też wiemy że to nie koniec przygód ale wszystko jest ułożone sensowniej i podane ciekawiej. Zdecydowanie najlepsza z trzech części.
http://www.imdb.com/title/tt0048579/

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oglądnąłem dzisiaj drugą część Samurai i zgodzę się z Twoją recenzją. W pierwszej części brakowało trochę pojedynków samurai, ale w drugiej zostało nam to już wynagrodzone. Piękne walki, świetna gra aktorska Mifune i poboczne historie, które tylko podkreślają ponadczasowość takich filmów. Przekładając na współczesne czasy, można z tego filmu dużo się nauczyć. Nie widziałem jeszcze trzeciej części, ale ciekawy jestem czy aspekt duchowy samuraja będzie w niej bardziej poruszony, bo tego na razie było niewiele (chodzi mi tutaj o naukę buddyzmu). A tu jest moja recenzja pierwszej części http://animeh.pl/forum/viewtopic.php?f=29&t=645 Zapraszam do przeczytania. Pozdrawiam