czwartek, 2 lipca 2009

"Madame Satã" (Brazylia 2002, reż Karim Ainouz)



Krwi w zasadzie nie ma jest za to sporo homosexualnej miłości. Bardzo fajna oparta na faktach opowieść - wszystko dzieje się w Brazylii w latach 30-tych a główny bohater, który istniał naprawdę - João Francisco dos Santos - jest gejem, alfonsem swojego kolegi geja, a do tego złodziejaszkiem, buntownikiem, troskliwym ojczymem i niezłym rozrabiaką - jego znak firmowy to doskonała praca nóg - kilka ruchów rodem z capoeiry i przeciwnik nie ma nic do gadania. Co najciekawsze postać zdecydowanie wzbudza sympatie. Co z tego że jest inny niż większość mu (i nam) współczesnych skoro kierują nim normalne ludzkie odruchy? Nie wiem dlaczego ale po obejrzeniu tego filmu odbieram go jako stuprocentowego rewolucjonistę. Oczywiście żaden z niego komuch czy bojownik - on naprawdę po prostu chciał żyć po swojemu i żeby mu dali spokój bo on się zmieniać nie zamierzał. Do tego wszystkiego podoba mi się to jak film jest nakręcony - dużo detali, zbliżeń, rozmazanych ujęć przechodzących w ostrość albo i nie. Bardzo fajny film obyczajowy. Podobał mi się mimo tego że nie zawsze byłem w stanie zrozumieć motywację bohatera.
http://www.imdb.com/title/tt0317887/

Brak komentarzy: