piątek, 29 maja 2009

"Samurai I: Musashi Miyamoto" ("Miyamoto Musashi" Japonia 1954, reż Hiroshi Inagaki)



Stary, fajny film. O tym jak jeden pan chce bardzo zostać samurajem ale średnio mu to wychodzi, aż los sprawia że w jego życiu pojawia się pewien mnich. Oczywiście po drodze są też rozterki sercowe, przyjaźń, zdrada, ucieczki i walki więc wszystko jak trzeba. Widać że film jest stary ale jak dla mnie to jeden z czynników, które tworzą tu tą fajną atmosferę. Wiadomo: kolory brudne i dźwięk chropowaty, ale w połączeniu z deszczem i błotem oraz gardłowym japońskim otrzymujemy świetny efekt. Toshiro Mifune jest taki młody że aż przecierałem ze zdumienia oczy. Jedyna rzecz, która mi trochę popsuła oglądanie to finał: zdecydowanie otwarty, nie kończący w zasadzie żadnych wątków - wręcz będący wprowadzeniem do kolejnej części trylogii. Jak dla mnie kiepski zabieg bo raz, że i tak chciałbym zobaczyć co się stanie dalej a dwa: w ten sposób film nie może istnieć w oderwaniu od pozostałych. Nie to że narzekam - patrz: pierwsze zdanie.
http://www.imdb.com/title/tt0047444/

Brak komentarzy: