czwartek, 7 stycznia 2016

"Hell in Normandy" ("Testa di sbarco per otto implacabili" Włochy / Francja 1968, reż Al Bradley)



Okropnie, śmiesznie zły i momentami potwornie usypiający film wojenno-szpiegowski. Nudził mnie tak strasznie że oglądałem go ze 4 dni i dopiero zbiorowy seans sprawił że budząc się nawzajem dotrwaliśmy do końca. Chodzi zasadniczo o to że amerykańscy agenci muszą zniszczyć niemiecką instalację, która bucha płomieniami spod powierzchni morza (!) uniemożliwiając tym samym desant w Normandii. Bohaterów spotykają rozmaite niedorzeczne przeciwności losu a realizacja wszystkiego sprawia że nie sposób nie śmiać się w głos. Oświetleniowiec spał lub nie istniał - cienie ganiają na ścianach, twarze toną w ciemności i takie tam smaczki. Montażysta tak samo - niektóre sklejki wprawiały nas w osłupienie. Do tego są sceny gdzie nic nie widać, sceny z przerzucaniem siana i krojeniem chleba, których to czynności nikt nigdy wcześniej chyba nie próbował, scena z nieudanym podłożeniem głosu pod nieudane śpiewanie w chórze z pijanymi oficerami, pościg za dziadem na rowerze, wjazd przez bramę na pole (sic!). Sam miód, minuta po minucie. Zaznaczyć jednak muszę że te zabawne sceny przeplatane są dłużyznami, walkami i skradaniem w ciemności, gdzie długo nie wiadomo co się dzieje etc. Fani Złych Filmów będą zachwyceni jednak podejrzewam że dla tzw. normalnego człowieka to może być tortura.

Osobne podziękowania dla czterech osób, z którymi to oglądałem.

http://www.imdb.com/title/tt0062357/

Brak komentarzy: