
Po dwóch bardzo dobrych filmach przyszła pora na jakiegoś klocka. Tym razem przynajmniej wiedziałem, że powinno być chociaż nieco śmiesznie - i było! Chiński superżołnierz pojawia się z nieznanych nam w sumie powodów w Afryce. Podejrzewam, że głównym celem takiego ruchu scenariuszowego była większa dostępność niewinnych ofiar, do których można strzelać bez większej refleksji. Serio. Akcja polega na tym, że trzeba wyciągnąć chińskich pracowników z fabryki w ogarniętym rebelią bliżej nieokreślonym Afrykańskim kraju. Wróg jest znów ten sam (dokładnie ten sam) - wstrętni angielskojęzyczni najemnicy plus tłumy lokalnych. Zwyrodnialcy i okrutniki wyposażeni w broń z bajki - drony z karabinami, czołgi, super-hi-tech komunikację i w ogóle wszystko co potrzeba. Chińczycy są dzielni i bronią dobra. Tyle w zasadzie można napisać i wszystko wiadomo. Gdzieśtam biegną, cośtam robią, niby ktoś ma coś do powiedzenia ale tak naprawdę, kolejne krótkie przerywniki z dialogami służą tylko temu żeby odsapnąć bo za chwilę "o! znów długa scena gdzie się wszyscy biją!". Przyznać należy, że czasami sięga to kuriozum - zarówno choreografia samych walk jak i ich intensywność - szczególnie że przeplecione też bywa retrospekcjami z różnych romantycznych(?) rozkmin niby wciąż uśmiechniętego bohatera. Esencja sztampy i nudy. Sama końcówka, po napisach, mnie zmiażdżyła zupełnie. Co tu dużo mówić: Rozkosznie Zły Film.
https://www.imdb.com/title/tt7131870/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz