niedziela, 4 kwietnia 2010

"Vicky Cristina Barcelona" (USA 2008, reż Woody Allen)



Puszczali w telewizorze to i obejrzałem. Upewniłem się jednak w trakcie projekcji że film traktujący o tzw związkach i dojrzewaniu uczuć jest raczej nie dla mnie. Do tego dwie rzeczy mi grubo nie leżały: jakim cudem ktoś kto studiuje tożsamość katalońską nie mówi w języku i jak to możliwe że cała historia trwa dwa miesiące a nie co najmniej sześć? To że Penelope i Scarlett się przez chwilę całują też zupełnie mnie nie jara. Z kolei jeśli przymknę oko i uznam wszystko za żonglującą stereotypami satyrę to jednak było zdecydowanie za mało śmiesznie. Nie mówię że film zły ale mam poczucie że jakbym tego nigdy nie obejrzał to nic by się wielkiego nie stało. Woody Allen zrobił wiele fajniejszych rzeczy.
http://www.imdb.com/title/tt0497465/

Brak komentarzy: