poniedziałek, 18 października 2010

"We are what we are" ("Somos lo que hay" Meksyk 2010, reż Jorge Michel Grau)



No jeśli rzecz jest o kanibalach z Meksyku to wiadomo że nie będę narzekał. Może nie wszystko mi się tu podobało - bohaterowie zachowują się dość dziwnie, czasami wręcz kompletnie bez sensu. Niby można to tłumaczyć ich szczególną życiową sytuacją i oczywiście tym że głowa rodziny na samym początku filmu umiera ale jakoś tak nie do końca mi oni pasowali. Może dlatego że wszyscy są dość małomówni i to przez to tworzy się taka trochę chora atmosfera? W końcu są jak na otaczające nas standardy konkretnymi szaleńcami - może to jak się zachowują ma uwypuklać ich nieprzystosowanie? A "Czy to słuszny zabieg?" - to już pytanie innego rodzaju. Im bliżej finału tym więcej krwi i eleganckiej makabry (dobra scena jak matka z córką otwierają hakami ofiarę). W ogóle - im bliżej końca tym fajniej bo wszystko się jakoś sensowniej układa i to co widzimy na ekranie staje się jaśniejsze dla widza pomimo tego że bohaterowie zachowują się wciąż całkiem dziwacznie (choć momentami całkiem śmiesznie). Kończy się dość dobrze i mimo tego trudnego klimatu podobał mi się.

http://www.imdb.com/title/tt1620604/

Brak komentarzy: