piątek, 8 października 2010

"Fabryka Oficerów" ("Fabrik der Offiziere" Niemcy Zachodnie 1989, reż Wolf Vollmar)



Telewizyjny miniserial, nieco ponad sześć godzin oglądania. Mocno dziwna rzecz. Po pierwsze wszyscy są na maxa okropnie brzydcy. A jakby tego było mało oświetlenie jest jak w kostnicy dzięki czemu widać każdego pryszcza i wszystkie pory w skórze. Makijaż taki że główny bohater cały czas wygląda na zaginionego członka Kraftwerku. Na tym nie koniec - pan reżyser zastosował też w szczególny sposób zabieg retrospekcji - przez pierwszą połowę kolejne osoby dramatu znienacka przedstawiają się nam patrząc w kamerę i opowiadają historię swojego dzieciństwa i jak to się stało że są tu gdzie teraz są. Tak to mniej więcej wygląda ale jest lepiej niż można sądzić. Intryga ma miejsce w szkole oficerów Wehrmachtu gdzie trafia nowy nauczyciel. W tajemnicy dostaje zadanie rozwikłania zagadki morderstwa, której ofiarą był jego poprzednik. Muszę przyznać że im dłużej się ogląda tym akcja bardziej wciąga, wszystko robi się coraz bardziej złożone a napięcie rośnie. Mimo tego że długo się przyzwyczajałem do wypacykowanych brzydali w końcu jednak załapało i gdy wszystko dobiegło końca powiedziałem: "Dobry film". Kropla za urwany łeb pod koniec. Należało mu się.

http://www.imdb.com/title/tt0096578/

Brak komentarzy: