poniedziałek, 24 listopada 2014

"Kill, Baby... Kill" ("Operazione paura" Włochy 1966, reż Mario Bava)



Po strasznym klopsie, jakim jest "Zombie Driftwood" potrzebowałem czegoś na odtrutkę i wiadomo że wzrok mój musiał paść na któregoś ze starych włoskich reżyserów. Na szczęście okazało się to dobrym wyborem. Film jest skrojony według dobrze znanego schematu: doktor przyjeżdża do miasteczka na odludziu, gdzie został wezwany przez lokalnego inspektora aby przeprowadzić sekcję zwłok. Mieszkańcy miasteczka są zabobonni i ukrywają jakąś tajemnicę a on jedyny stara się podejść do tematu rozumowo. Inspektor szybko ginie i doktor zostaje sam na sam z problemem. Okej, nie do końca sam - pomaga mu pielęgniarka, która wychowywała się gdzieś daleko ale niedawno wróciła w rodzinne strony. No a potem robi się już coraz ciekawiej - duchy, mroczna posiadłość, dawna klątwa, lokalna czarownica - wszystko świetnie do samego końca. Wiadomo, są tu zabawne momenty (szczególnie kiedy główny bohater gania w kółko w jednym pokoju) ale ogólnie nad całością wisi fajny klimat oldschoolowej grozy. Mario Bava kolejny raz mnie nie zawiódł.

http://www.imdb.com/title/tt0060794/

Brak komentarzy: