niedziela, 30 listopada 2014

"The Beast That Killed Women" (USA 1965, reż Barry Mahon)



Piękne. Film w zasadzie bez intrygi, bez napięcia, bez bohaterów za to z dużą dawką rozkosznej retro golizny. Chodzi o to że w klubie nudystów pojawia się wielka małpa, która zabija dziewczynę i trzeba zrobić na nią obławę (na małpę, nie na dziewczynę). Wszystko jest bardzo tanie, kręcone w kilku obskurnych wnętrzach (a może różnych kątach tego samego pomieszczenia?) i na terenie ośrodka. Dialogi wołają o pomstę do nieba, aktorstwo i scenariusz zresztą też. Istotą tej produkcji jest po prostu pokazywanie kolejnych pań bez odzieży, sama opowieść to po prostu jeden wielki pretekst. Biusty i pośladki znikają z ekranu tylko na krótkie momenty jednak na ogół ich właścicielki tańczą, grają w siatkówkę, skaczą do wody lub rozmawiają ze sobą o tym jakie to przerażające że ktoś, gdzieś może nastawać na ich życie. Wiadomo: w latach sześćdziesiątych trzeba było się imać wszelkich sposobów żeby pokazać choć trochę ciała na ekranie a tutaj wykorzystano daną możliwość do samego końca. Słodkie to i urocze ale kompletnie bez sensu. A małpa okropnie śmieszna.

http://www.imdb.com/title/tt0058955/

Brak komentarzy: