poniedziałek, 31 października 2016

"My Name is Bruce" (USA 2007, reż Bruce Campbell)



Grubszy numer. Klasyk Złych Filmów. Chodzi o to że pan Bruce Campbell, aktor znany z produkcji, w których masakruje tłumy rozmaitych potworów, trafia gdzieś na prowincję. Tu, zostaje rozpoznany przez swoich maniakalnych fanów ale jednocześnie ktoś budzi lokalne monstrum, które trzeba pokonać. Podane to jest na śmiesznie, nikt nie udaje że to straszny horror i nawet da się to przełknąć. Komizm wynika głównie ze zderzenia tego co Bruce, dzięki swemu wielkiemu ego, sobie wyobraża (siebie jako świetnego aktora i całą sytuację jako fetę zainscenizowaną z okazji jego przybycia do wsi) z tym co ma miejsce naprawdę czyli ze Strażnikiem Umarłych, który szaleje w okolicy. Główny bohater jest aroganckim chamem i daje temu wyraz na prawo i lewo co nie przeszkadza zapatrzonemu weń tłumowi oczekiwać od niego konkretnych działań i ratunku. Wszystko zrobione mocno z przymrużeniem oka i raczej jakaś megaprodukcja to to nie jest ale każdemu, kto jakoś siedzi w temacie powinno przypaść do gustu.

http://www.imdb.com/title/tt0489235/

Brak komentarzy: