poniedziałek, 16 lutego 2009

"The Face of Fu Manchu" (USA 1965, reż Don Sharp)


W sumie to się nieco zawiodłem. Myślałem że będzie fajne i pełne grozy kino a to taka w sumie zwyczajna opowiastka o policjancie co śledzi swojego zapiekłego (choć nie dowiadujemy się czemu) wroga. Oczywiście są momenty, które całkiem bawią i jest Christopher Lee ucharakteryzowany na skośnookiego, ale jakoś brak tu duszy. Za mało straszne jak na horror, za powolne jak na film akcji, cała tajemniczość jest jakaś taka sztuczna (tak na zasadzie że ktoś mówi o kimś że ten jest tajemniczy i skoro tak mówi to już tak jest) i jakoś to nijak wychodzi. Jakby się mnie ktoś po obejrzeniu tego filmu spytał "I co?" to chybabym wzruszył ramionami. Oczywiście obejrzę kolejne części i wersję z lat 30-stych z Borisem Karloffem to może historia o złym Chińczyku Fu Manchu bardziej mi podejdzie.
http://us.imdb.com/title/tt0059162/

Brak komentarzy: