niedziela, 24 maja 2009

"One-Eyed Monster" (USA 2008, reż Adam Fields)



Zastanawiam się czasami jaką bzdurę jeszcze nakręcą w Ameryce - no i proszę, tak rozmyślając i rozmyślając, doczekałem się kolejnej perełki. Ekipa, która jedzie w góry kręcić film porno zostaje odcięta od świata i staje się obiektem ataków dokonywanych przez zmutowanego, dzięki kosmicznym siłom ma się rozumieć, penisa Rona Jeremy'ego. Ha! Tego nie spodziewał się chyba nikt! Mistrz Ron gra w tym filmie w zasadzie samego siebie, tak samo jak Veronica Hart (oboje są w tym milion razy lepsi niż Masłowska). Wszystko jest absurdalnie żenujące - od samego pomysłu, przez kolejne zwroty akcji po dialogi. Do tego dochodzą tanie efekty i silne wrażenie że wszystko jest zrobione jednak dla jaj, że twórcy filmu ani przez sekundę nie myśleli o swoim filmie jako o dziele a raczej jako o kiepskiej parodii horroru. Myślę że właśnie tu tkwi siła tej produkcji - to chyba w założeniu jest żenujący żart. Ponieważ po trailerze wiedziałem czego się spodziewać nie byłem zszokowany ale jakbym się nie starał i nie naginał faktów to nie mogę powiedzieć że to jest dobry film. Jest bardzo zły i głupi. Podobał mi się.
http://www.imdb.com/title/tt0988043/

Brak komentarzy: