niedziela, 24 maja 2009

"Wojna polsko-ruska" (Polska 2009, reż Xawery Żuławski)



Nie czytałem książki. Film jest przerażająco słaby i absolutnie nie rozumiem prasowych zachwytów, a porównywanie do Tarantino to w ogóle jakieś mydlenie ludziom oczu. U Tarantino mamy elegancko splątane wątki tworzące złożoną opowieść - tutaj mamy serię scenek, z których nic nie wynika. Jeśli miał to być film o niczym to się doskonale udał. Owszem Szyc jest świetny i jest kilka scen, które są zabawne i kilka udanych dialogów, ale na litość boską to nie wystarcza żeby zrobić dobre kino! Jak oglądam film to lubię jak w nim o coś chodzi. Superpretensjonalna jest też Masłowska, która gra w filmie samą siebie (w tej ohydnej 3x za wielkiej koszuli niby od munduru) - najgorzej jest jak jej brzydka buzia zajmuje pół ekranu i coś bełkocze z tą swoją wadą wymowy. Okropne! Że ona tam ściany przesuwa i niby rzeczywistość definiuje? Ludzie - toż to chwyt jak z przedszkola, to już było miliony razy! Do tego przez ostatnie pół godziny film się wlecze, liczyłem że każda ze scen będzie tą ostatnią. Skoro rzecz jest o niczym to mógł nam twórca darować i spokojnie zrobić "dzieło" o pół godziny krótsze, prawda? Odradzam zdecydowanie a cały prasowy zachwyt nie jest wart funta kłaków.
http://www.imdb.com/title/tt1242881/

Brak komentarzy: