czwartek, 3 października 2013

"The Parallax View" *USA 1973, reż Alan J. Pakula)



Wszystko zgodnie z regułą Mistrza: na początku trzęsienie ziemi a potem napięcie rośnie. Zanim pojawią się otwierające film napisy, ma miejsce taka sytuacja: zamordowany zostaje senator, zabójca ucieka (o czym wie tylko widz) a ktoś inny ginie ścigany przez policję. Chwilę później specjalna komisja wydaje orzeczenie że zamach był dziełem szaleńca, który działał w pojedynkę i sam nie przeżył. Czy muszę mówić czym to pachnie? Wiadomo, że najlepiej nie zdradzać co się dalej będzie działo - im mniej się wie tym więcej frajdy. Kolejny plus jest taki że chyba przestał mnie odrzucać Warren Beatty, który tu jest naprawdę przekonujący i nie gra lowelasa tylko trzeciorzędnego dziennikarza, który lubi popić. Oprócz samej intrygi bardzo fajne są zdjęcia - ogromnie szerokie plany z niewielką postacią bohatera. Raz jest to wielka tama, raz budynki, które były futurystyczne i wypasione czterdzieści lat temu - tak czy owak, mamy narastające poczucie że porywa się na coś o wiele większego niż on sam a z kolejnymi trupami skóra cierpnie coraz bardziej. Kolejna rzecz - momentami jest tak że pada hasło "robimy coś" po czym następna scena pokazuje już efekty tego działania - bardzo lubię jak akcja w ten sposób wartko idzie do przodu. Dodam jeszcze że końcówka zupełnie mnie nie rozczarowała. Kawał dobrego kina.

http://www.imdb.com/title/tt0071970/

Brak komentarzy: