sobota, 12 października 2013

"The Shooting" (USA 1966, reż Monte Hellman)



Wydaje mi się że nie skumałem tego wszystkiego za bardzo. Pani wynajmuje dwóch panów żeby ją gdzieśtam doprowadzili, po trzech kwadransach dołącza do nich straszliwy kawał drania w osobie Jacka Nicholsona. Jadą przez góry i pustynie, są dla siebie niemili a potem jest koniec. Wiadomo - to wszystko duże uproszczenie ale cały film jest dosyć dziwny. Motywacja bohaterów nie jest dla mnie do końca jasna. Końcówka z jednej strony taka, że wiadomo było od dawna do czego wszystko dąży a z drugiej strony miałem poczucie że to jakoś bez sensu. Muzyka niby buduje nastrój ale ponieważ dzieje się to bez przerwy to w zasadzie żadnej grozy ani napięcia za bardzo nie czuć. Podobała mi się ich jazda przez pustynie, przepocone kapelusze no i ten niedobry Nicholson ale chyba drugi raz bym, już tego nie obejrzał. Raczej dla koneserów westernu.

http://www.imdb.com/title/tt0062262/

Brak komentarzy: