wtorek, 17 listopada 2015

"Ant-Man" (USA 2015, reż Peyton Reed)



Chyba już jestem starym dziadem i nudzą mnie takie rzeczy. Ile razy można się emocjonować tym czy ktoś gdzieś zdąży dotrzeć zanim pasek postępu dojedzie do prawej? Czy nie ma już w kinie AD 2015 innych sposobów budowania napięcia? Intryga taka jak na komiks Marvela przystało - dość prosta, efekty bardzo fajne - wiadomo, do tego się już przyzwyczailiśmy i niestety prawda jest taka, że z tego powodu raczej byłem senny niż podekscytowany. Fajnie że on stoi taki malutki na dnie wanny, fajnie biegają te mrówki, fajnie wyjeżdża czołg z któregoś piętra ale co ja poradzę, że nic a nic mnie to nie ruszyło? Żeby było jasne - to nie jest zła rzecz, sęk w tym że utrzymana w kanonie, który chyba własnie mi się przejadł. Jeśli do czegoś miałbym się na serio przyczepić to do tego że wszystko trwa o dobrych 20 minut za długo. Poza tym: miałem wrażenie że pompka Pana Kleksa była pierwsza. Można popatrzeć ale nie należy oczekiwać cudów.

http://www.imdb.com/title/tt0478970/

Brak komentarzy: