czwartek, 30 października 2014

"Black Dynamite" (USA 2009, reż Scott Sanders)



Kilka filmów blaxploitation już widziałem więc tym lepiej się bawiłem oglądając ten, będący przezabawnym pastiszem gatunku. Intryga jest taka jak zwykle - niemal superbohater, były agent CIA dowiaduje się że narkotyki pojawiają się nawet w sierocińcach i postanawia coś z tym zrobić, szczególnie że sprawa dotyka jego bliskich. Rozstawia kogo trzeba po kątach i załatwia wszystko po swojemu. Smaczków i zabawnych momentów jest tu ogromna ilość - naumyślnie wjeżdżający w kadr mikrofon, trening kung-fu, gadka o Wietnamie (ach ci Chińczycy), zebranie pimpów,  chórek śpiewający "Dynamite" kiedy bohater wchodzi do akcji, obowiązkowy zwrot mający miejsce po godzinie projekcji - wszystko na swoim miejscu. Nie trzeba chyba wspominać odpowiedniej ścieżki dźwiękowej, przesadzonego aktorstwa, golizny, ubrań, wnętrz (wypchany niedźwiedź będący wieszakiem na broń rządzi), stylizacji i samochodów, prawda? Kolejna obejrzana przeze mnie komedia, która naprawdę mi się podobała.

http://www.imdb.com/title/tt1190536/

Brak komentarzy: