poniedziałek, 13 października 2014

"Zulu" (Wielka Brytania 1964, reż Cy Endfield)



Miałem ochotę na coś wojennego i kolega podpowiedział mi "Zulu". Nie zawiodłem się. Sama oparta na faktach opowieść, jest dość prosta - niewielki oddział brytyjskich żołnierzy broni się przed wielokrotnie liczebniejszą (150 vs 4000) armią Zulusów. Skoro to co wydarzy się w filmie jest z grubsza jasne od początku to wiadomo że skupiamy się na postaciach i scenach batalistycznych. Spośród obrońców (bo w zasadzie to o nich jest film i napastników za bardzo nie poznajemy) najbardziej mi się podobał sierżant Maxfield - rzucający opanowane i całkiem zabawne teksty w środku największej zawieruchy. Sceny bitewne wiadomo że są bardzo ciekawe chociaż jak przystało na film sprzed pięćdziesięciu lat praktycznie nie widać w nim ani kropli krwi a jeden strzał na ogól oznacza jednego trupa. Mimo tego obrona maleńkiej misji przed kolejnymi falami atakujących naprawdę robi wrażenie podobnie jak świetne bojowe pieśni Zulusów. Podoba mi się tez język jakim się do siebie zwracają angielscy dżentelmeni. Lubię takie filmy więc się cieszę że to obejrzałem.

http://www.imdb.com/title/tt0058777/

Brak komentarzy: