niedziela, 11 października 2015

"Agitator" ("Araburu tamashii-tachi" Japonia 2001, Reż Takashi Miike)



Trudne. Takashi Miike na śmiertelnie serio, bez żadnych swoich odjazdów. Dwie i pół godziny skomplikowanych mafijnych intryg, podchodów, zasadzek i morderstw. Z grubsza chodzi o to że dwóch panów postanawia przejąc władzę i w związku z tym zaczyna lać się krew. Dlaczego to trudne? Ponieważ, przynajmniej dla mnie, wszystko było mocno skomplikowane - siatka zależności i relacji jest potwornie gęsta i złożona. Kto jest kim, dla kogo i z kim się własnie zjednoczył przeciw komu i kto z tego wyciągnie największe korzyści? Musiałem być maksymalnie skupiony, kilkakrotnie cofałem żeby jeszcze raz posłuchać (przeczytać) dialogi bo wciąż byłem pewien że jak raz coś przegapię to potem już nic nie będzie dla mnie jasne. Jak na reżysera przystało - nie owija on w bawełnę kiedy trup się ściele, a pod koniec chyba każdy kto traci życie malowniczo charkocze krwią. Bardzo chętnie obejrzę to kiedyś jeszcze raz, chociażby po to żeby się zorientować czy skumałem o co w tym wszystkim tak naprawdę chodziło.

http://www.imdb.com/title/tt0305240/

Brak komentarzy: