niedziela, 25 października 2015

"Goldengirl" (USA 1979, reż Joseph Sargent)



Na takie filmy chyba się mówi że to jest lekkie S-F. Jego lekkość polega na tym że dotyczy on wyjazdu amerykańskiej ekipy na olimpiadę do Moskwy co jak wiemy nigdy nie miało miejsca. Natomiast sama fabuła opowiada o tym, że kilku panów niemal dosłownie hoduje sobie mistrzynię biegów krótkodystansowych i jest to bardzo ciekawe. Główny bohater to James Coburn, którego zadaniem jest znaleźć kontrakty reklamowe i ogólnie być kimś w rodzaju agenta gwiazdy. Sęk w tym że dziewczyna jest znikąd - pojawia się właśnie na eliminacjach olimpijskich i jak burza wskakuje do reprezentacji. Żeby było ciekawiej istotną rolę odgrywa tu jej przybrany tata, mający niemieckie nazwisko naukowiec, dla którego cała ta przygoda ma udowodnić jego teorię o stworzeniu nadczłowieka. Niestety ten wątek nie jest dostatecznie wyeksploatowany a nazistowskie korzenie papy raczej nie podkręcają intrygi. Szkoda. Zabawne jest też to, że wszystko odbywa się w tajemnicy i nikt nie może się dowiedzieć że przyszli sponsorzy inwestują gwiazdę. W dzisiejszych czasach taka sytuacja wydaje się być zupełnie niezrozumiała - co w tym niby dziwnego? Pieniądze i igrzyska już od dawna splecione są w nierozerwalnym uścisku. Może wtedy to jeszcze wzbudzało czyjeś emocje? Nie mam pojęcia. Ogólnie to bardzo fajna rzecz - całkiem ciekawe i dobrze zagrane kino sprzed prawie czterdziestu lat.

http://www.imdb.com/title/tt0079225/

Brak komentarzy: