środa, 19 grudnia 2012

"Brighton Wok: The Legend of Ganja Boxing" (Wielka Brytania 2008, reż Gabriel Howard)



Takie produkcje powinny mieć wielkie ostrzegawcze napisy "Uwaga! film zupełnie nie na serio!" bo ktoś, kto spodziewa się czegoś minimalnie poważnego będzie ogromnie rozczarowany. Sprawa wygląda tak, że w miasteczku pojawia się Zły Ninja ze swoją bandą, bierze wszystkich za mordy a głównego bohatera, na którym oczywiście ciąży tajemnica z przeszłości, wypędza. Ten znajduje mistrza tajemnej sztuki Ganja Boxing i powraca aby uwolnić miasteczko. Mówiąc krótko: tradycyjny schemat filmu kung-fu. Dowcip leży w tym że wszystko się dzieje we współczesnym Brighton&Hove, Zły ma na imię Vafan Cuolo, zioło jest palone na kilogramy, mistrz jest bezczelnie przebranym białasem i scena po scenie atakuje nas natłok podobnych głupot. Ja się przy tym solidnie wybawiłem ale wiem że to kompletna szmira i że wielu nie tknęło by tego choćby kijem. Krew jest głównie komputerowa - nie zostaje na ostrzach ani na ubraniach.

http://www.imdb.com/title/tt1233253/

Brak komentarzy: