piątek, 28 grudnia 2012

"The Brides of Fu Manchu" (Wielka Brytania / Niemcy Zachodnie 1966, reż Don Sharp)



Christopher Lee to jest jeden z tych kolesi, co jak są na ekranie to mogę na nich patrzeć i patrzeć. Nawet jak jest przebrany za Chińczyka. Jego ekspresja jest doskonała a zamiary żeby władać światem przy pomocy destrukcji są przeokrutne. Owszem, momentami akcja zwalniała i mimo tego że całość trwa 94 minuty to miałem wrażenie że chwilami nieco wszystko siada. Z drugiej strony prawda jest taka że wtedy filmy miały taki rytm. Im szybciej uda nam się z tym pogodzić tym lepiej się będziemy bawili. Na okrasę mamy sporo pięknych dziewcząt, eleganckie samochody, eleganckich dżentelmenów i międzynarodową intrygę. Nie jest to rozrywka na miarę XXI wieku, raczej stary kotlet warty odgrzania. Jakimś cudem zachował wiele wartości odżywczych.

www.imdb.com/title/tt0060188/

Brak komentarzy: