poniedziałek, 31 grudnia 2012

"Hobo with a shotgun" (Kanada 2011, reż Jason Eisener)



Trochę miałem po projekcji mieszane uczucia. Z jednej strony wiadomo - Rutger Hauer jest żulem-mścicielem i krew się spektakularnie leje i nie ma przebacz więc nie powinienem się czepiać. Z drugiej jednak - nie wiedzieć czemu jakoś cała przemoc i okrucieństwo czarnych charakterów wydają mi się już tak bardzo przesadzone że powinni być chyba rysunkowi. Ponieważ od początku wiadomo czego dotyczyć będzie akcja filmu ciekawie robi się dopiero około pół godziny przed końcem, kiedy pojawiają się dwie postacie w czerni i fantazja autorów filmu spektakularnie eksploduje. Myślałem że będzie o wiele lepszy i chociaż nie mogę powiedzieć żebym się na nim zawiódł nie powiem też że wyrwał mnie z kapci (trochę też nie miał szans, bo oglądałem go dzień po tych niesamowitych japońskich dziewczynkach - patrz poprzedni wpis). Warto, bo to czyste szaleństwo chociaż nie należy się też spodziewać czegoś szczególnie wyjątkowego.

http://www.imdb.com/title/tt1640459

Brak komentarzy: