poniedziałek, 4 września 2017

"Reign of Assassins" ("Jian yu" Chiny / Tajwan / Hong Kong 2010, reż Chao-Bin Su)



Bardzo w porządku. Stosunkowo sporo oglądam azjatyckich filmów kostiumowych i ten się w jakiś sposób wyróżnia. Akcja jest fajna, momentami nieco bajkowa i mimo wszystko dość skomplikowana - mam wrażenie że zawijasów intrygi starczyłoby na kilka filmów. Kto jest kim, kto kogo zdradza, kto z kim knuje i kto się wreszcie okazuje kim na koniec - tego rodzaju kwestie gonią jedna za drugą. Do tego mamy naprawdę fajnie sfilmowane walki, sekretne style, trucizny, odrobinę magii i pojedynki mistrzów. Podobał mi się szeroki zestaw postaci, cała aura tajemniczości i sposób opowiedzenia historii - zarówno jeśli chodzi o samą pracę kamery jak i szereg retrospekcji, odkrywających przed widzem to, czego on nie wie a co wiedzą bohaterowie. No i najlepsze - zupełnie odmiennie od wielu chińskich filmów kostiumowych tutaj, mimo że, jak zwykle najważniejsza w filmie jest miłość, nie dochodzi do sytuacji, w której przez ostatnich dwadzieścia minut oni oboje patrzą sobie w oczy a wokół pada śnieg i mówią dużo smutnych rzeczy a widz umiera z nudy. Nie! Końcówka jest całkiem fajna i jak najbardziej zwarta. Nie spodziewałem się, że aż tak mi się ten film spodoba. Godny polecenia.

http://www.imdb.com/title/tt1460743/

Brak komentarzy: