sobota, 31 grudnia 2016

"Oblężone Miasto" ("Chun sing gai bei" Hong Kong 2010, reż Benny Chan)



Bardzo słabe. Nawałnica bzdur. Zmarnowany, i tak nienajświeższy pomysł. Chodzi o to, że podczas wojny źli ludzie przeprowadzali eksperymenty na swoich jeńcach(?) i teraz zupełnie niechcący cyrkowa ekipa trafia do sekretnej jamy gdzie podtruwa się gazem, który powoduje u nich mutacje. Oczywiście nie u wszystkich jednakowo - w wyniku niezbyt zrozumiałego zamieszania klaun mutuje inaczej. I żeby było jeszcze banalniej - klaun będzie dobry a reszta bandy zła. Klaun zakocha się w prezenterce telewizyjnej (która rzeczywiście jest szalenie atrakcyjna) a reszta bandy idzie rabować banki. Jest do bólu przewidywalnie, niespójnie i bez żadnego rytmu. Raz to pachnie słabą komedią, raz tanim romansidłem a raz szóstoligowym filmem sensacyjnym z elementami SF. Pełno też zagrań typu: gdy jeden z wielkoludów wali kogoś w klatę widać że chowa mu pięść pod pachą. No straszna lipa, nie da się ukryć. Wspomnę też, że w wersji, którą oglądałem na jakieś 8 minut przed końcem zupełnie padł dźwięk, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia.

http://www.imdb.com/title/tt1691832/

Brak komentarzy: