niedziela, 12 grudnia 2010

"Blood of the Man Devil" (USA 1965, reż Harold Daniels)




To jeden z tych dziwnych filmów: istnieje pod kilkoma tytułami, jako reżyserów podaje się jeszcze dwóch innych panów i ponieważ nigdzie nie pojawia się słowo "copyright" można go sobie legalnie i za darmo obejrzeć. Mamy tutaj dwóch oddających cześć Szatanowi braci, których przeznaczenie jest nierozerwalnie złączone z rzuconą przed wiekami na rodzinę klątwą. Jeden z nich się świetnie bawi strasząc lokalnych wieśniaków rozmaitymi rytuałami, drugi chętnie ocaliłby najmłodszą krewną przed losem jaki niechybnie musi ją spotkać. Do tego wszystkiego wplątuje się doktor, który oczywiście jest bardzo sceptyczny - jednak tylko do czasu. Jakby tego było mało na wszystko nakłada się wątek niespełnionej miłości sprzed lat (doktora i siostrzenicy). Nie mogę powiedzieć żeby mi się nie spodobało - jakiś nastrój grozy da się wyczuć, klimat momentami jest bardzo fajny chociaż jak wspomniałem na początku - wszystko to takie trochę dziwne. Akcji w zasadzie jest niewiele i całą opowieść pchają do przodu dialogi, wszystko wydaje się być starsze niż na to wskazuje metryka, są dziwne efekty specjalne pod koniec a Lon Chaney jest bardzo fajny. Zarówno ze względu na treść jaki i formę można tu bez wątpienia przykleić łatkę "opowieść niesamowita". Aha, rogi Beliala są super!

http://www.imdb.com/title/tt0059285/

Brak komentarzy: