"
Blokersi" (Polska 2001, reż Słąwomir Latkowski
http://www.imdb.com/title/tt0290334/ )

Bardzo fajny. Dużo ciekawych momentów i fajnych wypowiedzi. Najbardziej to mi chyba przypadli b-boye. Najgłupszy z kolei był ten poznański "huligan". W porządku rzecz.
"
Young Frankenstein" (USA 1974, reż Mel Brooks
http://www.imdb.com/title/tt0072431/ )

Bardzo w porządku. Podobał mi się ogromnie. Dużo śmiesznych momentów, świetne "klasyczne" zdjęcia w czerni i bieli. Kawał dobrej roboty odwalił tu Mel Brooks. Jaja typowe dla niego, muzyka też bardzo fajna.
"
28 Days Later" (Wielka Brytania/USA 2002, reż Danny Boyle
http://www.imdb.com/title/tt0290334/ )

Super! Kawał extra kina! Świetne zdjęcia, bardzo fajna historia. Naprawdę niezły czad. Kilku rzeczy pewnie się można czepnąć, ale i tak film bardzo bardzo w porządeczku. Kilka scen rządzących na pewno (opustoszały Manchester albo jak tacie spada kropla krwi do oka) sporo dobrych pomysłów i ogólnie świetny klimat. Bardzo dobra rzecz.
"
X-men 2" (USA 2003, reż Bryan Singer
http://www.imdb.com/title/tt0290334/ )

Bajka i bujda na resorach jak i pierwsza część. Kilka fajnych efektów, ale kit to tak straszny że aż się prosi o parodie. Broń boże na poważnie.
"
Rear Window" (USA 1954, reż Alfred Hitchcock
http://www.imdb.com/title/tt0047396/ )

W porządeczku, choć brakowało mi trzęsienia ziemi na początek. Fajne bo jest tu też troszkę humoru. Jamest Stewart bardzo spoko. Dobry w nieruchomej roli. No i ta Grace Kelly.... :) O rety... Ogólnie to spodziewałem się czegoś innego. Właśne przeczytałem, że to wszystko było zbudowane i że były to w owych czasach największe zbudowane dekoracje - na oryginalnym planie reżyserowi nie pasowało światło!
"
Ghosts on the Loose" (USA 1943, reż William Beandine
http://www.imdb.com/title/tt0035939/ )

Tragedia. Najgorszy z najgorszych. O niczym praktycznie i zero napięcia. Ciekawą postacią jest Murzyn, który kradnie i jest głupi (bo jest Murzynem!). Szkoda Beli Lugosiego na taką szmire.
"
Avalon" (Polska-Japonia 2000, reż Mamoru Oshii
http://www.imdb.com/title/tt0267287/ )

Bardzo mi się podobało. Super zdjęcia i zupełnie nie śmierdzące wioską efekty z komputera. Ogólnie mistrz klimat. Dość mało mówią i ogólnie świat jest całkiem specyficzny. Świetnie operują Japońce kolorami. Raczej o tym filmie można powiedzieć że jest w nim klimat a nie akcja. I klimat jest prześwietny. Widać że gośc wcześniej robił anime i że jest Japończykiem. Myślę że dla wielu niezrozumiały bądź wręcz słąby.
"
Marnie" (USA 1964 reż Alfred Hitchcock
http://www.imdb.com/title/tt0058329/ )

W porządeczku. Bardzo fajny Sean Connery. Tippi Hedren też dobra, tylko koszmarne fryzury nosi. Ogólnie rzecz biorąc to bardzo hiczkokowski film, podobał mi się.
"
Audition" (Japonia 1999, reż Takashi Miike
http://www.imdb.com/title/tt0235198/ )

Mistrzostwo świata!! Co ten gośc robi z kamerą?! Albo jest nieruchoma albo (w momentach stresowych) szaleje. Przez pierwszą godzinkę to w ogóle bardziej jak komedia obyczajowa, czy coś, dopiero potem rozpętuje się piekło. Najlepszy i niepowtarzalny. (stopa!!)
"
The Russia House" (USA 1985, reż Fred Schepisi
http://www.imdb.com/title/tt0100530/ )

W sumie to dość nudne. On się w niej kocha a ona na niego czeka. Miałem nadzieję na jakąś konkretnie szpiegowską intrygę a to bardziej się okazało melodramatem w Związku Radzieckim. Plus od cholery długich ujęć na Moskwę i Leningrad. Chyba kolejny film dla durnych Amerykanów co nic nie wiedzą o niczym.
"
The Matrix Reloaded" (USA 2003 reż bracia Wachowscy
http://www.imdb.com/title/tt0234215/ )

Bardzo mi przypadło do gustu. Oczywiście że jest kilka "pomimo" jednak cała reszta je skutecznie niweluje. Efekty cud, walki cud, fabuła nieco słabsza ale i tak w miarę trwania filmu się rozkręca i koniec końców wychodzi okej. Kawał dobrego filmu. Szczególnie te krótkie ujęcia co robią klimat.
"
Metropolis" (Japonia 2001, reż Rintaro
http://www.imdb.com/title/tt0293416/ )

Jakoś nie pamiętam krwi w tym filmie, może była? Kto wie? :) To co najbardziej rozwala to niesamowita architektura i miejskie pejzaże. Absolutne cudo. Animacja wiadomo że perfekcyjna, historia też fajniutka. Dobre, dobre.
"
The Killing" (USA 1956, reż Stanley Kubrick
http://www.imdb.com/title/tt0049406/ )

Aż się prosi o remake we współczesnych czasach. Jak już nie robią to się niedługo zabiorą. Dużo fajnych retrospekcji, świetny koniec no i ogólnie w porządeczku klimat. To chyba jest właśnie cinema-noir. Podobało mi się. Okazuje się że da się zrobić film o takim tytule bez kropelki krwi.
"
Freaks" (USA 1932, reż Tod Browning
http://www.imdb.com/title/tt0022913/ )

Nareszcie! Podziękowania dla brukselskiego Muzeum Kina za wyświetlenie tego filmu. Spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Odjazd absolutny, wspaniałe kino. Najlepsza scena jak gość bez rąk i bez nóg ustami zapala zapałką papierosa. Świetna rzecz.
"
Ichi the Killer" (Japonia/Korea Pd/Hong Kong 2001, reż. Takashi Miike
http://www.imdb.com/title/tt0296042/ )

TRZY KROPLE!
Rzeźnia od początku do końca. Widowiskowo tryska jucha, wymyślne tortury i sadyzm w czystej postaci. Od tego filmu uznaję mistrzostwo pana Miike. Na kolana, chcę więcej! Dlaczego najgorsi popierdoleńcy rodzą się w Japonii? Boże co to za film! Ciężko wymienić najlepszą scenę - chyba wszystkie z podcinaniem tętnicy szyjnej. A najlepsze że to wszystko o miłości :) KRWIIII!!
"
Plague of the Zombies" (Wielka Brytania 1966, reż John Gilling
http://www.imdb.com/title/tt0060841/ )

W dzisiejszych czasach z takim tytułem to lałoby się od pierwszej minuty mnóstwo krwi. Tymczasem jest spokojnie. Zombiaki przyjemne a jak na lata 60te to bardzo dobre. Fabuła też raczej standardowa. Spodziewałem się że będzie lepiej, ale w sumie jakoś nie było fatalnie.
"
End of the Wicked" (Nigeria 1999, reż Teco Benson
http://www.imdb.com/title/tt0906000/ )

Kicha. Tak jak Ed Wood tylko kręcone kamerą VHS. Mocny moment był jak autentycznie zarżnęli jakąś kozę na potrzeby rytuału. Ogólnie to wszystko wyglądało jak 20 lat temu. Nad dźwiękiem nikt nie popracował. Ostatnie 40 minut to się już wynudziłem - po prostu zobaczyłem jak to wygląda, poznałem estetykę a że akcja się ślimaczyła to nie było się czym excytować. Wiele sobie obiecywałem i w sumie się zawiodłem. Chociaż kilka dobrych akcji było (np złe dziecko co werbowało inne dzieci, albo sabat czarownic). Bardziej śmieszne niż straszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz