sobota, 24 maja 2008

Dawne zapiski cz.22 (Warszawa, marzec 2005)

"Elizabeth" (Wielka Brytania 1998, reż Shekhar Kapur http://www.imdb.com/title/tt0127536/ )
 Fajny, ale "Królowa Margot" lepsza. Nie to że się czepiam, po prostu tam było więcej krwi. Bardzo się śmiesznie oglądało Cantonę jak do spółki z Vinzem knują, jednak ciężko mi na nich mówić inaczej niż "Cantona" i "Vinz". Trudno. Ogólnie to film warty polecenia. Fajne zdjęcia czasami.

"Hero" (Chiny / Hong Kong 2002, reż Yimou Zhang  http://www.imdb.com/title/tt0299977/ )
 Przepiękny. Oglądałem w TV i to jest zbrodnia. Muszę go obejrzeć jeszcze ze 3 razy w kinie. Mnóstwo super scen + świetna intryga i oczywiście walki. Strasznie, strasznie fajny film.

"Blood Feast" (USA 1963, reż Herschell Gordon Lewis http://www.imdb.com/title/tt0056875/ )
 Dużo dobrego. Film krótki, ale treściwy. Najfajniejsze są chyba zwłoki, które policjanci znajdują na stole przy figurce bogini. Ale cały pozostały splatter też palce lizać. Zwiastuje to co najlepsze w kinie.

"Miasto Aniołów" (USA / Niemcy 1998, reż Brad Silberling http://www.imdb.com/title/tt0120632/ )
 Jedna pani mi powiedziała żebym to obejrzał i już jestem pewien: kombinacja Meg Ryan + Nicolas Cage zwiastuje chałę. W ogóle dzięki temu filmowi Nicolas Cage otrzymuje ode mnie tytuł Najgorszego Aktora Wszechczasów. Nawet "Dzikość" go nie uratuje. Przesłaniał swym beztalenciem i tak słabą, wydumaną dość fabułę. Nie bardzo ten film, słabizna.

"Shogun Assassin" ( Japonia / USA 1980, reż Kenji Misumi / Robert Houston http://www.imdb.com/title/tt0081506/ )
 Fajoskie. Dużo zabijania i tryskającej krwi. Dość ciekawe jest to, że fabuły prawie brak. On idzie i zabija. Świetne.

"City of the Living Dead" (Włochy 1980, reż Luci Fulci http://www.imdb.com/title/tt0081318/ )
 Świetne. Najlepsza jest baba co wyrzyguje własne wnętrzności a potem zamieć z robactwa. W ogóle miałem mnóstwo radochy oglądając ten film. Martwy ksiądz no i ten gość co mu głowę świdrem przewiercili. Lucio jak zwykle wszystko sadystycznie pokazuje. Eeeeeeextraaaa!!!!

"The Count of Monte Christo" (USA / Wielka Brytania / Irlandia 2002, reż Kevin Reynolds http://www.imdb.com/title/tt0245844/ )
 Nawet fajne, chociaż końcówka oczywiście przesadzona, jak wszyscy schodzą się w jedno miejsce ni z tego ni z owego, no ale takie są prawa opowiadania historii na poły legendarnych. Fajnie że jest tu polska aktorka. Miło się ogląda. Jest ok.

"The Gore Gore Girls" (USA 1972, reż Herschell Gordon Lewis http://www.imdb.com/title/tt0068649/ )
 Nie ma sobie równych. Chciałbym serii z detektywem Abrahamem Gentry równie żywotnej jak James Bond i równie rewelacyjnej jak The GGGirls. Na przemian sceny brutalnej rzezi ze śledztwem niegrzecznego gentlemana. Jakich on pięknych zwrotów używa! No i do tego świetna relaksująca jazzowa muzyczka. Coś niesamowitego. A moment jak Gentry mówi do kamery? Miodzio!!

"AEnigma" (Włochy / Jugosławia 1987, reż Lucio Fulci http://www.imdb.com/title/tt0092516/ )
 Fajniutki. I nawet wszystko zrozumiałem. Trochę mi brakowało zbiorowych scen z udziałem żywych trupów, ale i tak baaaardzo fajny film.

"Hellboy" (USA 2004, rez Guillermo del Toro http://www.imdb.com/title/tt0167190/ )
 W sumie to nic złego nie powiem. Chyba lepiej by się Hellboya zrobic nie dało, niemniej jednak film w sumie jest raczej słaby. Chyba trzeba być wielkim fanem Hellboya (jak ja) żeby się spodobało (jak mi).

Brak komentarzy: